Pierwsze wnioski

    Za mną 3 spotkania z terapeutką. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony czuję, że mnie rozumie i że mam w niej wsparcie, z drugiej strony jednak... dużo kosztują mnie te spotkania emocjonalnie. Dużo trudnych pytań, to jest męczące. Na większość z nich odpowiadam sobie sama, co unaocznia mi niektóre absurdy, w których tkwię. Niewygodna prawda trochę uwiera. Po ostatnim spotkaniu musiałam odreagować, oczywiście jedzeniem, z czego nie jestem dumna. Jednak korzyści z podjęcia terapii przeważają, więc chcę kontynuować. Terapeutka zaproponowała terapię poznawczo-behawioralną jako najskuteczniejszą metodę leczenia bulimii. Trochę poczytałam na temat tej metody i czuję się przekonana, zwłaszcza, że skupia się ona na tym co jest tu i teraz bez taplania się w przeszłości. Chcę przestać być bulimiczką, a nie rozdrapywać dzieciństwo czy pogmatwane relacje. To już było, to już za mną.
    Na pierwszych spotkaniach z terapeutką rozmawiałyśmy głównie o tym historii mojej choroby, relacjach w rodzinie oraz o tym jaką jestem osobą. Szeroko poruszony został temat jedzenia, diet, mojego stosunku do nich oraz do wagi i figury. Po prostu wywiad, wypełnienie kilku kwestionariuszy. Diagnoza była dosyć oczywista. Bulimia.
    Na ostatnim spotkaniu terapeutka poleciła zakup książki Christophera Fairburn'a "Jak pokonać objadanie się". Książka składa się z dwóch części. Pierwsza to fakty na temat napadowego objadania się i innych zaburzeń odżywiania. Naukowa wiedza przedstawiona w przystępny sposób. Druga część to wzmocniony program samopomocy. Moim zadaniem było przeczytanie pierwszej części na następne spotkanie. Zamówiłam książkę i w oczekiwaniu na przesyłkę zaczęłam zgłębiać temat bulimii w internecie. Tym sposobem trafiłam najpierw na kanał Wilczo Głodna na YT, a później na bloga Ani, która ten kanał prowadzi. Oglądałam jej filmiki, czytałam posty i temat mnie pochłonął. Do tej pory zdawałam sobie sprawę, że mam problem, ale spychałam to na dalszy plan, starałam się o tym nie myśleć ani nic z tym nie robić. Tak toczyło się moje błędne koło zaburzeń.
    Kupiłam książkę Ani pt: "Wilczo głodna. Instrukcja obsługi" i zaczęłam czytać. Książka mnie pochłonęła. Jakby ktoś opisał dokładnie historię mojego życia i mojego problemu. Ale najlepsze było to, że jeszcze ktoś dokładnie mi wytłumaczył dlaczego tak się dzieje i jak mogę sobie pomóc. Czytając czułam jak raz po raz odblokowują się jakieś klapki w mojej głowie, jak otwierają mi się oczy, jak padają w gruzach moje błędne przekonania. Po kilku dniach dotarła do mnie książka polecona przez terapeutę. Część, którą miałam przeczytać, choć bardziej naukowa, potwierdziła wszystko to co przeczytałam w książce Ani. Dodatkowo trafiłam na artykuł o eksperymencie głodowym w Minesocie, który również zaprowadził badaczy do wniosków zawartych w obydwu książkach. Moje przemyślenia na dziś:
  • główną przyczyną moich problemów z jedzeniem jest zbyt restrykcyjna dieta i ciągłe odchudzanie
  • procesy, które podtrzymują ten stan to obawa przed przytyciem, podejście na zasadzie "wszystko albo nic", poczucie niskiej wartości i perfekcjonizm
  • konsekwencją restrykcyjnej diety jest niedożywienie na poziomie komórkowym oraz współtowarzyszący temu ciągły głód, który z kolei jest przyczyną napięcia
  • napięcie i niepokój wywołane głodem prowadzi do problemów z koncentracją, złego nastroju, ataków napadowego objadania się, wymiotów i obsesji przed przytyciem
  • policzyłam ile naprawdę jem, a ile jeść powinnam. Do tej pory jadłam jakieś 1500-1700 kcal przy 4-5 treningach tygodniowo, na których wg moich pomiarów spalam 500-600 kcal. Widać jak kiepsko to wygląda i nic dziwnego, że ciągle chodzę głodna i rzucam się jedzenie. Moje zapotrzebowanie wynosi 2400 kcal. Na razie jem ok 2100 kcal. Nie potrafię więcej. Czuję, że mam ciągle pełny brzuch jakby organizm nie nadążał z trawieniem.
  • nadal boję się przytyć, trochę sprawdzam się w lustrze, liczę kalorię i ważę jedzenie
  • nie wiem jaka to jest "normalna" porcja. Ważenie jedzenia pomaga.
  • wszystkie moje dolegliwości zdrowotne wynikają z niskiej podaży kalorii. Wcześniej nie łączyłam tego z dietą, bo byłam przekonana, że jem zdrowo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Początek